Krótka historia T-Shirtów
Modny mężczyzna nie tylko wie, jak się ubrać, ale i wie coś więcej na temat tego, co na siebie zakłada. A trzeba przyznać, że choć T-Shirty znajdziemy w każdej szafie, to ich właściciele raczej nie zastanawiają się nad tym, skąd one się tam w ogóle wzięły. To tak popularny rodzaj ubrania, że trudno nam sobie wyobrazić, jak to było bez nich.
Jaka w takim razie jest geneza T-Shirtu? W końcu pojawił się stosunkowo niedawno. Może to zatem sprytny pomysł jakiegoś projektanta mody? Odpowiedź brzmi – nie. Może w takim razie ktoś stworzył T-Shirt przez przypadek? Tu też odpowiedź brzmi nie, choć faktycznie ich powstania nikt nie planował. No to może w takim razie T-Shirt powstał na bazie już istniejącego ubrania? I tu już trzeba powiedzieć – tak, dokładnie tak było. Ale T-Shirtowy protoplasta może się wam wydać zaskakujący.
Jak się bowiem okazuje, T-Shirt wyewoluował z tzw. union suit. Sama nazwa może nie wywoływać u nas wielu skojarzeń. W praktyce jednak pewnie większość z nas wie, jak ten rodzaj ubrania wygląda. To jednoczęściowy męski kombinezon, dawniej bawełniany lub wełniany, z rzędem guzików z przodu oraz klapką z tyłu. Noszono je powszechnie w Stanach Zjednoczonych i mogą się kojarzyć z kowbojami, więc oglądający wiele westernów z pewnością ten rodzaj ubrania widzieli. Co ciekawe, union suit opatentowano w 1868 roku, a wcześniej podobne ubranie było polecane jako bielizna i alternatywa dla gorsetu dla kobiet. Wracając jednak do powstania T-Shirtów – o ile union suit był wygodnym i ciepłym rodzajem bielizny, tak niestety nie zawsze się sprawdzał – zwłaszcza tam, gdzie było gorąco. Szybko więc wśród górników i sztauerów (pracowników portowych) podzielono górę i dół kombinezonu, przecinając go w pasie. Tak powstałą bluzkę wkrótce zastąpiła koszulka już bez guzików. Wciąż jednak była traktowana jako bielizna i nawet w niektórych miejscach zakazane było jej noszenie publicznie.
Wkrótce koszulkami tego rodzaju zainteresowała się armia. Amerykańska marynarka zaadoptowała je jako ubranie pod mundur. Stało się to już w 1905 roku, a niedługo potem koszulki – po pewnych zmianach designerskich – trafiły także na uniwersyteckie boiska dla drużyn futbolu amerykańskiego jako ochrona przed otarciami od naramienników. Pierwszy miał być University of Southern California i koszulki stały się takim hitem, że trafiły nie tylko do sportowców, ale i zostały przyswojone przez pozostałych żaków. Władze uczelni musiały nawet oznaczać swoje koszulki, aby zapobiec ich kradzieży. Szybko T-Shirt stał się na tyle popularny, że nie tylko studenci zaczęli je nosić, ale i pracownicy wszelakich zawodów fizycznych – farmerzy, mechanicy, itd. I to jeszcze przed Wielkim kryzysem z lat 1929 - 1933. Upowszechniły się jeszcze bardziej po drugiej wojnie światowej, kiedy to weterani wracali do domów i tam już przyzwyczajeni do tego rodzaju ubrania nosili na co dzień właśnie T-Shirty oraz wojskowe spodnie. Prawdziwy boom zaczął się jednak nieco później, a wszystko za sprawą… Hollywood i Marlona Brando. Aktor w jednej ze scen filmu „Tramwaj zwany pożądaniem” z 1951 roku nosił na sobie podkreślający muskulaturę T-Shirt. Od tego czasu pozycja tego rodzaju koszulek została ugruntowana.
Dziś T-Shirty są ubraniem noszonym zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Można więc powiedzieć, że historia zatoczyła koło, choć zdecydowanie nie kojarzą się już z bielizną. Tego rodzaju koszulki pozostają jednym z najpopularniejszych rodzajów ubrania wierzchniego, zwłaszcza w okresie letnim i tam, gdzie jest ciepło. Ogromnym wzięciem cieszą się też koszulki z nadrukiem i nic na razie nie zapowiada, aby to się w najbliższym czasie miało zmienić. A w przyszłości? Cóż, na upowszechnienie się „inteligentnych” koszulek cyfrowych jeszcze za wcześnie, ale nowe materiały i technologie z pewnością odcisną piętno na T-Shirtach. Koszulki tego typu kryją w sobie jeszcze wiele ciekawostek, ale o tym opowiemy już przy innej okazji.